Dawniej rybacka wioska – dziś przystań dla koneserów piękna, podróżników szukających nieoczywistych doznań i tych, którzy potrafią docenić miejsca, w których nic nie dzieje się przypadkiem. Portofino to miasteczko we Włoszech wyglądające, jakby zostało wysnute z południowego snu – gdzieś między zatoką a wzgórzem porośniętym piniami, gdzie luksus i prostota współistnieją bez najmniejszego zgrzytu. Zanurz się w Portofino. Co warto tam zobaczyć? Oto bardziej i mniej oczywiste punkty godne uwagi:
- Port i Piazzetta di Portofino
To tu bije rytm miasteczka – leniwy, nonszalancki, lecz podszyty elegancją, która nie potrzebuje definicji. Jeśli ktoś szuka pierwszego kontaktu z duszą Portofino — niech zacznie właśnie tutaj. Nie ma tu pośpiechu, nie ma też przestrzeni na przypadkowość. Wszystko jest po coś.
Piazzetta di Portofino – salon pod gołym niebem
Piazzetta, niewielki plac tuż przy brzegu, wygląda jak kadr z filmu, w którym każda filiżanka espresso i każde zasznurowane espadryle odgrywają rolę pierwszoplanową. Nie sposób go minąć, bo zatrzymuje wzrok i myśli. Piazzetta, choć skromna rozmiarem, ma w sobie coś z teatralnej kulisy – tło stanowią kolorowe fasady domów, a pierwszoplanową rolę odgrywają ludzie: przysiadujący przy stolikach, kontemplujący cappuccino, rozmawiający półgłosem o wszystkim i o niczym.

Port w Portofino – błyszczący teatr na wodzie
Zatoka Portofino jest jak lustrzana sala balowa, gdzie jachty tańczą z wiatrem – czasem leniwie kołysząc się przy brzegu, innym razem błyskając dziobem w kierunku pełnego morza. Ten niewielki port to z jednej strony – symfonia luksusu, z drugiej – intymność dawnej rybackiej przystani. Wieczorem wszystko zmienia tu ton – refleksy lampek odbijają się w wodzie niczym błyskotki, a port staje się sceną, na której Portofino odgrywa swój wieczorny rytuał elegancji i niedopowiedzenia.
- Kościół św. Marcina (Chiesa di San Martino) – u progu sacrum i ciszy
Wśród brukowanych alejek znajduje się Kościół św. Marcina – skromny z zewnątrz, lecz z wnętrzem, które potrafi zatrzymać nawet najbardziej pospiesznego przechodnia. Romańska świątynia, stoi tu od XII wieku. Fasada została zbudowana z naprzemiennych warstw lokalnego kamienia i marmurui. Drzwi wejściowe, nieco pociemniałe od słońca i soli, prowadzą do wnętrza zaskakująco bogatego jak na jego rozmiar. Dla wielu podróżnych to pierwszy sakralny akcent na trasie zwiedzania Portofino.
- Museo del Parco – rzeźby wśród cykad i figowców
Na zboczu nad portem, tam gdzie bruk zamienia się w ścieżkę wysypaną igliwiem i drobnym żwirem, znajduje się miejsce nieoczywiste – Museo del Parco. To nie muzeum, które zamyka sztukę w marmurowych salach i cichych korytarzach. Tutaj sztuka oddycha tym samym powietrzem co pinie, dęby korkowe i dzikie winorośle. Nie zaskakuje samą obecnością, lecz tym, jak dobrze wtopiła się w topografię miejsca.
Na pierwszy rzut oka można mieć wrażenie, że to ogród – być może prywatny, może lekko zapomniany. Dopiero po chwili dostrzega się brązy, granity i stal. Rzeźby – niektóre abstrakcyjne, inne z wyraźnie figuralną narracją – pojawiają się między tarasami jak niespodziewani goście. Nie narzucają się, lecz zaskakują, gdy za kolejnym zakrętem figowiec ustępuje miejsca twarzy wyrzeźbionej w metalu.
- Kościół św. Jerzego (Chiesa di San Giorgio) – między legendą a horyzontem
Na granicy lądu i nieba, gdzie ścieżka zaczyna snuć się bardziej po zboczu niż po mapie, wyrasta Kościół św. Jerzego – nieduży, z jasną fasadą i historią. To świątynia z XII wieku odbudowana po II wojnie światowej. Wewnątrz skrywa relikwie patrona – świętego Jerzego, który według tradycji miał walczyć ze smokiem, ale też chronić żeglarzy przed kaprysami morza. Wnętrze jest skromne, niemal ascetyczne. Drewniany strop, kilka prostych ławek, łagodnie rozproszone światło wpadające przez wąskie okna.
Taras widokowy przy Chiesa di San Giorgio
Tuż za apsydą kościoła świat otwiera się szeroko. Taras widokowy, osadzony na naturalnej skarpie, oferuje panoramę, którą można kontemplować godzinami. Portofino z tej perspektywy jawi się jak misternie rozłożona mozaika: dachy domów w odcieniach terakoty, zatoka połyskująca jak płynne srebro i horyzont, który wydaje się zawieszony w powietrzu. To idealne miejsce na poranny spacer, popołudniową zadumę lub wieczorny zachwyt.

- Castello Brown – forteca z widokiem na wieki
Na wzgórzu porośniętym śródziemnomorską gęstwiną stoi Castello Brown. Zamek, którego początki sięgają średniowiecza, przez wieki pełnił funkcję obronną. Jego mury strzegły dostępu do Portofino przed piratami i wrogimi flotami. Wnętrze twierdzy to połączenie architektury militarnej z elementami rezydencji, jaką zamek stał się w XIX wieku, gdy przeszedł w ręce brytyjskiego dyplomaty – sir Montague Browna. Od jego nazwiska zamek wziął swoją dzisiejszą nazwę, a wnętrza zyskały zupełnie nową oprawę: bibliotekę z półkami pełnymi starych woluminów czy salon z kominkiem. Jednak to, co sprawia, że Castello Brown zapada w pamięć, kryje się na zewnątrz. To tarasy, z których rozciąga się widok na Portofino, zatokę i zarys Apeninów w oddali.
- Latarnia morska na Punta del Capo – światło na końcu ścieżki
Punta del Capo to miejsce zawieszone między morzem a niebem. Dojście tutaj to to rodzaj przejścia z gwaru miasteczka do pejzażu, który nie potrzebuje słów. Latarnia z 1917 roku wciąż działa – może nie tak, jak dawniej, ale jej obecność nadal wyznacza rytm dla tych, którzy wypływają z portu.
- Spiaggia dell’Olivetta – zakamarek między wodą a skałą
Spiaggia dell’Olivetta to kawałek wybrzeża stanowiący plażę. Ścieżka w to miejsce schodzi delikatnie spod kościoła św. Jerzego, prowadząc w stronę zatoczki, którą łatwo przegapić, jeśli spojrzy się tylko przed siebie. Plaża jest kamienista. Dno opada tu szybko, a woda ma barwę, która zmienia się w zależności od kąta spojrzenia: turkus, błękit, zieleń z odrobiną szmaragdu. Nie ma tu tłumów, nie ma infrastruktury. Jest za to przestrzeń dla tych, którzy potrafią odczytać wartość ciszy, kamienia i nieoszlifowanego brzegu.
- Rezerwat przyrody Portofino – między korzeniami a horyzontem
Rezerwat przyrody Portofino to miejsce niezwykłe. Tutejsze szlaki nie są wymuskane, nie dają się łatwo zapamiętać. Grunt bywa kapryśny: czasem gładki, innym razem usiany wystającymi korzeniami. Dla tych, którzy zdecydują się zejść z głównego szlaku, rezerwat ten może być początkiem zupełnie innej podróży.
Ścieżka prowadząca z Portofino do San Fruttuoso
To jeden z najbardziej zapadających w pamięć fragmentów rezerwatu. Po drodze nie brakuje punktów widokowych, z których wzrok ucieka w stronę otwartego morza albo zawiesza się na pofalowanej linii klifów. Na końcu ścieżkuje się – opactwo ukrytego w zatoce, do którego można dotrzeć tylko pieszo lub drogą morską.
Portofino, czyli atrakcje dla cierpliwych
Portofino to miejsce dla tych, którzy szukają więcej niż tylko ładnego zdjęcia. Dla tych, którzy potrafią patrzeć głębiej – i widzieć więcej. Jeśli więc Portofino znalazło się na Twojej trasie, nie traktuj go jak kolejnego punktu do odhaczenia. Pozwól sobie zboczyć z drogi, przysiąść, pooddychać – i zanurzyć się tym w miejscu.